Nie ścinaj czereśni
Najlepiej, żeby już nie było tematu. Żeby o wszystkim
zapomniała. Żeby nie było tak jak dzisiaj po południu.
Pytam: boli jeszcze?
Odpowiadasz: no coś Ty? Po pięciu latach?
Irytuję się: to po co dzwoniłaś. I płaczesz? Przecież to nie przez te zadrapania na
kostce? Więc nie wmawiaj mi, że wszystko już przemyślałaś i zapomniałaś o
tamtym telefonie: „Wszyscy wiedzą. W redakcji, na uczelni. Jedyna Pani nawet
się nie domyśla. Nie mogę już na to patrzeć i dlatego dzwonię”.
Nie próbuj więcej
ścinać sama tej czereśni na działce. To już duże drzewo. Myślisz, że obejdzie go, że wycięłaś w pień
wszystko co razem zasadziliście? Żałosna jesteś z tą podrapaną kostką.
Nie, nie za szybko zdecydowałaś, że to koniec. Spakowałaś
walizki, wyniosłaś na korytarz. Nawet nie wiedział o co chodzi. W pierwszej
chwili, bo pewnie szybko zrozumiał.
Zwłaszcza, że to było zaraz po
tamtym weekendzie, kiedy tak przedłużyły się mu obowiązki
służbowe, że nawet nie mogłaś się do
niego dodzwonić. Ani on do Ciebie.
Teraz Ci szkoda czereśni? Ach tak!
To takie wzruszające.
Razem wieźliście ją do W. Wystawała z
bagażnika, trzeba było zawiązać czerwoną wstążeczkę na najdłuższej gałęzi. Potem się rozpadało. Zmarzliście i trzeba
było rozpalić w piecu, a bociany szukały obok waszego domku miejsca na
zbudowanie legowiska. Tak. Wierzę, że to prawda. Ale to gówno prawda. Bo to już
nie istnieje. Już odchorowałaś. Pamiętasz, spotkałyśmy się przypadkowo na
ulicy. Nie wiedziałam jak zareagować. Byłam pewna, że jesteś bardzo chora. A potem nie mogłam uwierzyć że Ty to mówisz.
O tamtej kobiecie, tamtym domu, tamtej rodzinie. Pomyślałam nawet, żeby napisać
scenariusz o współczesnych kłamstwach, albo o współczesnym życiu rodzinnym.
Zawsze uważałam, że związki rodzinne to gejzer tematów dla scenarzystów
filmowych. Że puchłby scenariusz od
emocji , uczuć, kontrastów i zaskakujących zwrotów. Miałaś szczęście, że nie
nadaję się do pisania scenariuszy.
I znowu powiesz:
- nie pogodzę się nigdy, że oszukiwał mnie tyle lat. Mnie,
moją rodzinę, moich przyjaciół. Żyłam w iluzji. Nie było integracji tożsamości,
wspólnych spraw. Żyłam w iluzji. A może
coś jednak czułam już wcześniej. Gdy odebrałam telefon, od razu wiedziałam, że
to prawda.
To dlaczego powiedziałaś tej kobiecie, że zazdrości Ci
szczęścia, bo sama nie może nawet o takim śnić i dlatego dzwoni?
- ale wiedziałam, że to prawda. Tylko nie wiem od kiedy …
Tak mi przykro. Nie
wiem co powiedzieć. Nigdy się nie przyznam, że ja wiedziałam od
początku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz