wtorek, 12 listopada 2013


Kupię sobie nowy dres 

Rano wyszłam. Teraz przyszłam. Miałam plany i zawiodłam.

Włożyłam więc dres i będę biegać.

Lubię biegać. Myśli ulatują, głowa stygnie a mięśnie stają się prężne. Moje może  nie specjalnie, ale lubię myśleć, że jest dokładnie odwrotnie.

Czasem ktoś patrzy z zazdrością, a czasem przedrzeźnia. Nie szkodzi, niech sobie przedrzeźnia. Prawie wszyscy teraz biegają. Wkoło, w te i w tamte. Mają obrączki na przedramionach i zgrabne spodnie z nalepkami. Kurtki przeciwdeszczowe, przeciwpotne, przeciwmgielne i odblaskowe. Ładne, modne i kolorowe. Latem swoim  spodniom obciąłam nogawki, zostały mi jeszcze jedne, na jesień i zimę. Ciepłe i wygodne. Wysokie i wąskie  na górze, za szerokie na dole. Odwrotnie chyba niż trzeba. Niedobrze. Moje wysłużone buty nie obcierają, nie pękają , ale  nie wiem czy odpowiednio amortyzują. Przepaskę na uszy znalazłam w starej szafie.

-Skąd się wzięła? Przecież ją wyrzuciłam, mówi córka z wyrzutem.

Nie jestem hipsterska, tylko staroświecka w tej opasce czerwonej z małymi trupimi czaszkami w kolorze szarostalowym. No owszem są trupie czaszki, ale sama sobie chciała, gdy jeszcze nosiła opaski, w których jej było tak ładnie. Dobrze, nic nie mówię, ale pamiętasz? Torba zielona na ramię w czaszki, zakładka do książki w czaszki.

Dobrze, już idę.

Nie powiem, od samej bramy rozpoczynam bieg. Nogi dzisiaj jakieś ciężkie, pogoda chyba winna. Albo i nie. Lubię taką pogodę. W niedzielę biegało mi się dobrze, bardzo dobrze, jakby ktoś napierał na moje plecy.

Biegnę. Coraz szybciej. Dobrze jest. Jak to było? Z tymi planami. Miałam jakieś. Tamto spotkanie. Nie jestem pewna czy o to chodziło.

Śliskie te liście, trzeba uważać jak się biega i trzeba zgrabić te, które zalegają w ogródku. Ale na razie niech sobie leżą. Skończę dzisiaj czytać książkę. Ściągam opaskę, gorąco. Zakładam znowu. Ostatnio w ten sposób nabawiłam się zapalenia ucha. Straszny ból, trzeba uważać.

 A jak rówieśnicy mówią, że lata lecą to się wkurzam, że  nie o to jeszcze chodzi.

A jak jednak o to?

No, wreszcie widzę mój słup. Wyznacza półmetek biegu.

Na przystanku grupka młodzieży. Wbrew rozsądkowi przyśpieszam, prostuję plecy, przebiegam obok. Ciekawe czy widzą te moje stare dresy? Patrzą z zainteresowaniem. Im bliżej, tym gorzej, bo patrzą uważniej. Nie dziwię się, co niby mają robić na przystanku? Przyśpieszam, przebiegam. Pozdrowili mnie, przestali kląć. Lubię młodzież. Wystarczy się do nich uśmiechnąć, już kupieni. Zwalniam z ulgą. Jutro pójdę na zakupy.

Po nowe getry.

Takie z gładkością jedwabiu, super wyszczuplające, markowe, ze sznurkami w pasie. Czarne, z neonową nitką w szwach. A nitka będzie pomarańczowa albo żółta. Spodnie będą nierozciągliwe, z gwarancją wygody, typu capri, czyli o długości trzy czwarte i będą mieć kieszonkę na mp3, chociaż nie używam i modny outfit, cokolwiek to znaczy. Najmodniejszy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz