Miś
To wszystko to jest imitacja kompetencji.
Jakie ładne zdanie wymyśliłam . Podoba mi się. Mnie się podoba całkiem, całkiem.
Przemawiał prezydent
jakiegoś miasta -Mi się udało to i Panu się uda.
Mnie się zrobiło szkoda że On tak mówi i nie wie jak mówi
się poprawnie. Ale wtedy Pani w telewizji powiedziała -Mi jest przykro
za bezpodstawną krytykę bynajmniej, a internauta napisał - Co z ciebie za polka
że nawet nie kumasz sikso wysuszona że nie mówi się mi.
Ucieszyłam się.
Chodziło mi o to, że znalazłam sprzymierzeńca. Przeciwko Mi. Ale zaraz
pomyślałam o tej wysuszonej dziennikarce i zakumałam: już dawno przestałam rozumieć o co chodzi, kiedy komuś
o coś tam chodzi. W akwenie wodnym ryby
zatruć się mogą z powodu brudu równie dobrze jak w brudnym akwenie. W cudzysłowiu mógł internauta nazwać
zaprutym pedałem jakiegoś ministra i wcale to nie musiało być mniej mocne niż
gdyby nazwał go w cudzysłowie.
Klasyka z Barei. Miś.
– Przyszłem wcześniej
gdyż nie miałem co robić.
Zdanie –perełeczka
moją młodą znajomą rozśmieszyło po
pięciu minutach. Zrozumiała, że trzeba się śmiać z kogoś kto łazi bo nie umie
sobie czasu zagospodarować. Dalej nie wiem dlaczego ona się potem tak długaśno
śmiała, gdyż nie miałam odwagi spytać, chociaż miałam co robić.
Kiedyś zdawałam
egzamin na kartę mikrofonową i było tam napisane, gdyż nie możemy powiedzieć że pisało tam, bo
niby co stało i pisało? Nico! Więc było napisane …Młodzież przygotowała repertuar na kolejną edycję
konkursu. I dalej było tak: popraw błąd w tym zdaniu. Nie będę się chwaliła co
zrobiłam, bo może nie wypada się chwalić, a może wstyd że tak zrobiłam, nie
powiem, nie napiszę.
W każdym bądź razie (popraw błąd) dawno, dawno temu, jakieś
chyba nawet już z dziesięć lat, to
edycja dotyczyła tylko książek. Odnosiła się do wydania czegoś drukiem i już! (editio po łacinie wydanie) Mogła być kolejna, druga, następna, ale jak edycja
to zawsze miała związek z książką.
I to było źle. Wreszcie to zrozumiałam. Zrozumiałam, że co
to za różnica: edycja książki, albo
kolejna edycja gdy gwiazdy śpiewają, czy
tańczą, edycja pdf czy coś.
I tak sobie myślę. Po co cofać się wstecz, czy też do tyłu i
wspominać dawne, nieistotne z najważniejszych punktów widzenia: sukcesu,
samorealizacji, kasy, rywalizacji, marketingu, sprzedaży i wizerunku, jakieś tam zasady językowe. Około dziesięć
dzieci poszło nad wodę, choć nie było tam ratownika? Niech będzie! Inteligent
pomarudzi może owszem. - Boże to co? To osiem i pół tych dzieci było czy jak? Ale tak z drugiej
strony to wiadomo jedno: nie było tych dzieciorów więcej niż dziesięć sztuk i
kropka. O to chodziło. O przekaz jasny, krótki. Bo szkoda czasu. On tak pędzi że szkoda czasu nawet, żeby o tym pomyśleć Chodzi też o to chodzi, żeby wszyscy zrozumieli. Ale nade wszystko o
to, żeby nie musieli przy tym rozumowaniu za dużo kombinować. Myśleć,
przestawiać. Naprawdę! Szkoda czasu! A jeśli ktoś w tej sprawie ma votum
separatum. To naprawdę szkoda na niego czasu.
I niech tak się nie szarpie, bo mu się oczko
odklei. Temu misiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz