Jesienna nostalgia
Syn był i już pojechał. Pokój syna pusty.
Nie do końca.
Jeszcze została kurtka i ta koszula którą miał wziąć, bo
potrzebna za tydzień.
Ale nie wziął. I dobrze. To może szybciej przyjedzie.
Ale nie wziął. I dobrze. To może szybciej przyjedzie.
Patrzę na biurko. Szukam kolorowych flamastrów. I gumki
myszki do ścierania. Pamiętam, że ciągle
kupowałam gumki myszki. A on ciągle je gubił.
Nie ma gumki, ani kolorowych flamastrów. Są poważne notatki,
że to i to w tym semestrze. Odwracam głowę. Na półce siedzi koszykarz w niebieskiej koszulce, z długimi
rękami i nogami. Tylko gdzie ta piłka? Chyba się zawieruszyła. Tyle lat.
Sięgam po telefon. Cześć Synek. Właściwie to nic takiego.
Tylko trochę smutno. Tylko, co to ma do rzeczy?
Pamiętam tamte wakacje nad morzem. Szliśmy bulwarem, było
trochę ciepło, trochę zimno. Ale i tak włożyliśmy mu rude, przykrótkie
spodenki, w których wyglądał tak ładnie.
Daj spokój mamo. No tak…
Poszłam do lasu. Jakie piękne kolory ma jesień. Jedyna
pociecha, bo tak to tylko zimno i zimniej. Opalenizna mi się kończy. Pochowałam
żółte kremy do opalania I po opalaniu,
żeby nawilżyć. Na dodatek żadnych grzybów nie znalazłam. Oprócz jednego.
Rudy, rudy, rudy rydz. Lepszy niż maślaczek.
Można by na masełku
udusić. Stoi sobie na skraju ścieżki ten rydz chyba, ale nie znam się na
grzybach. A niech sobie stoi. Pójdę już do domu. Kompres na gardło sobie
zrobię. Cytrynę z miodem wypiję. W końcu to sposób na infekcję.
Idę ścieżką, ciągnę psa, choć obwąchuje jeszcze zaczerwienione liście.
Idę ścieżką, ciągnę psa, choć obwąchuje jeszcze zaczerwienione liście.
Przecieram oczy.
Przecieram, bo te kolory jesieni takie niezwykłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz