Dla Leszka
Podobno ma być wreszcie ciepło. Podobno będzie można
zorganizować grilla. Podobno to będzie bardzo radosny weekend. Kolejny długi,
taki wymarzony. Podobno.
My będziemy myśleć o Leszku. Będziemy razem z nim. Zjedziemy
wszyscy, żeby być jak najbliżej. Zjemy świąteczny obiad i szarlotkę.
Porozmawiamy. Powiemy dużo dobrych
rzeczy. Przypomnimy sobie, że nigdy nie popadł w konflikt z
żadnym klientem. Że wszystko
wiedział o kotłach, ogrzewaniu, przeróbkach. Czasem zawstydzał nawet wybitnych
specjalistów. Dobrze było wiedzieć, że przyjedzie, zrobi, doradzi, podpowie.
Oczywiście gratis, bo chyba żartujesz przecież. Wspomnimy, tak na pewno
wspomnimy, jak ciągle śpieszyło mu się
do swojej ukochanej żony. I że czasem był nawet irytujący, gdy tak się spieszył
i na miejscu wysiedzieć nie mógł. Na
pewno w tej rozmowie będzie, że pięknie śpiewał. Od dziecka. Sam nauczył się
grać na gitarze. Był duszą towarzystwa. Był wesoły. Sprawianie prezentów,
dzielenie się dawało mu radość. Nie miał w sobie przywiązania do
rzeczy materialnych. Kiedyś pożyczył nam samochód odebrany właśnie z salonu.
Dowiedział się że z naszym coś nie tak, a 3000 kilometrów przed nami. – Nie
szkoda Ci, spytałam, gdy podjechał.
Spojrzał i nie zrozumiał, o co mi chodzi.
Jeszcze nie wiem, jak będziemy mówić o tej wielkiej Jego pasji. Bo to przez nią. Ale takie jest życie. Ale gdyby nie to, to by… Ale przecież był szczęśliwy, gdy siadał na ten swój ukochany motor. No jednak gdyby go nie kupił, to może… Ale bo to wiadomo?
Jeszcze nie wiem, jak będziemy mówić o tej wielkiej Jego pasji. Bo to przez nią. Ale takie jest życie. Ale gdyby nie to, to by… Ale przecież był szczęśliwy, gdy siadał na ten swój ukochany motor. No jednak gdyby go nie kupił, to może… Ale bo to wiadomo?
Tak czy siak
wspomnieć będziemy musieli, że miał słabość. Honda VTX 1300. Jeździł wolno. Taki miał styl. Umiar,
elegancja, bezpieczeństwo. Wtedy odpoczywał. Powiemy, że wiemy, o co chodzi. My
też uwielbialiśmy taką jazdę. Ale On pod koniec maja przyjechał zabrać nam ten
swój motor. Zgodnie z umową. Posiedział jeszcze w ogródku, poopowiadał jeszcze,
coś tam zjadł. Może nie? Jeszcze obiecał swojej
chrześnicy kask na prezent urodzinowy, bo przecież stawiał na bezpieczeństwo!
2 czerwca wyszedł ze swojego mieszkania. Założył kombinezon. Przypomnimy sobie, że to był piękny dzień. Zieleń już wybujała, dorodna, droga boczna, spokojna. Ludzie chyba na działkach byli, bo pusto na drogach. Odległość od domu niewielka, bo zaraz kolacja, bo zaraz rozmowa, bo jutro imieniny, bo goście. Spokojnie, wolno, bezpiecznie.
2 czerwca wyszedł ze swojego mieszkania. Założył kombinezon. Przypomnimy sobie, że to był piękny dzień. Zieleń już wybujała, dorodna, droga boczna, spokojna. Ludzie chyba na działkach byli, bo pusto na drogach. Odległość od domu niewielka, bo zaraz kolacja, bo zaraz rozmowa, bo jutro imieniny, bo goście. Spokojnie, wolno, bezpiecznie.
I każdy w oczach będzie miał to jedyne przy drodze drzewo.
Jedyne. Rośnie w rowie, jest stare i mocne. Na wsi mówią, że chłopak, który
jechał BMW za szybko i zbyt blisko nie chciał zabić, ale lubił spychać z drogi
motocyklistów.
Potem jeszcze raz pójdziemy do Leszka, dotkniemy roześmianej
twarzy na zimnej fotografii i pomyślimy, że w przyszłym roku o tej porze, może
już będzie trochę lżej.
Pamiętam ten Chmielnik do którego przyjeżdżałem na każde wakacje. To tam najczęściej spotykałem Leszka. Opowiadał o wujku Felku, który złapał jego i Renka jak palili Giewonty i mnóstwo tych opowieści, po których śmiechu było po pachy pamiętam. Pamiętam jak opowiadał o Dzwonach rurowych Mike'a Oldfielda. Pamiętam Warszawę, Syrenę, Malucha i Golejów... . Pamiętam czerwiec 2010r i Twoje spotkanie autorskie w Pałacyku Zielińskiego. Wtedy ostatni raz widziałem Leszka.
OdpowiedzUsuńTeraz posłucham Tubular Bells.
Wieczny Optymista, który nawet w trudnych momentach życia nie przestawał marzyć i cieszyć się z marzeń które zrealizuje. Honda była jednym z nich...
OdpowiedzUsuń