Wizyta
Każde piętro domu w innym kolorze. Wszędzie jasno, przyjaźnie, pastelowo. Na samym dole wszystko jest pomarańczowe. Nawet podłogi w kwiaty. Nawet koce są pomarańczowe.
Po pomarańczowych kwiatach chodzą pielęgniarki. Rzadko ktoś z zewnątrz. Pielęgniarki zaglądają
do pokojów, uśmiechają się czasem, a czasem są zmęczone. Przydałoby się ich
więcej. Każdy w pokoju chciałby
porozmawiać i żeby to do niego zaglądać najczęściej.
Pani Basia też lubi rozmawiać. Ma 64 lata. Gęste włosy
dodają jej uroku . I uśmiech. Czasem. Przez ostatnie sześć lat nie wstawała z
łóżka. Jeszcze rok temu nie było źle: mogła usiąść, czytać, teraz choroba,
stwardnienie rozsiane, nie pozwala
podnieść pleców.
A kto to?
Ta ładna dziewczynka
na dużej fotografii w niebieskich ramkach?
To kochana wnusia. Od córki która mieszka w Anglii, a tu, tylko trzeba
odsunąć kołdrę , kolorowa laurka wyklejona zdjęciami.
Chłopczyk, dziewczynka, przystojna pani i syn. Syn jest dobry. Także w swoim
zawodzie. Dlatego firma budowlana bardzo dobrze mu idzie i ma dom w Gdańsku.
Daleko.
A co to?
Łza? Że wspomnienia, że daleko, że nieczęsto się widują? Nie. Nie dlatego. To
ze wzruszenia . I z radości że jednak są dobrzy ludzie, że czasem ot tak,
przyjdą, porozmawiają, jak teraz ja i wtedy nie ma tej nudy.
Na pastelowym
parterze z kwiatami pomarańczowymi nie jest źle. Jedna pokojowa przychodzi
czytać książki do pani Basi, a mogłaby
powiedzieć że nie ma czasu. Nawet odleżyn pani Basia nie ma. A jak krzyknie to zaraz przychodzą i czymś
smarują.
Nie jest źle.
Nawet jedzenie
jest dobre, chyba pani Basia będzie tu do końca. No niechże będzie, tak
widocznie miało być.
Nie jest źle.
Nie ma żalu i na nic nie czeka.
Tylko żyć pani Basia długo to już nie chce.
Tylko żyć pani Basia długo to już nie chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz