wtorek, 4 czerwca 2013

Wizyta

Każde piętro domu w innym kolorze. Wszędzie jasno, przyjaźnie, pastelowo. Na samym dole wszystko jest pomarańczowe. Nawet  podłogi w kwiaty. Nawet koce są pomarańczowe. Po pomarańczowych kwiatach chodzą  pielęgniarki. Rzadko ktoś z zewnątrz. Pielęgniarki zaglądają do pokojów, uśmiechają się czasem, a czasem są zmęczone. Przydałoby się ich więcej.  Każdy w pokoju chciałby porozmawiać i żeby to do niego zaglądać najczęściej.

Pani Basia też lubi rozmawiać. Ma 64 lata. Gęste włosy dodają jej uroku . I uśmiech. Czasem. Przez ostatnie sześć lat nie wstawała z łóżka. Jeszcze rok temu nie było źle: mogła usiąść, czytać, teraz choroba, stwardnienie rozsiane, nie pozwala  podnieść pleców.
   A kto to?
Ta ładna dziewczynka na dużej fotografii w niebieskich ramkach?  To kochana wnusia. Od córki która mieszka w Anglii, a tu, tylko trzeba odsunąć  kołdrę ,  kolorowa laurka wyklejona zdjęciami. Chłopczyk, dziewczynka, przystojna pani i syn. Syn jest dobry. Także w swoim zawodzie. Dlatego firma budowlana bardzo dobrze mu idzie i ma dom w Gdańsku. Daleko.
   A co to?
Łza? Że wspomnienia, że daleko, że  nieczęsto się widują? Nie. Nie dlatego. To ze wzruszenia . I z radości że jednak są dobrzy ludzie, że czasem ot tak, przyjdą, porozmawiają, jak teraz ja i wtedy nie ma tej nudy.

Na pastelowym parterze z kwiatami pomarańczowymi nie jest źle. Jedna pokojowa przychodzi czytać książki do pani Basi,  a mogłaby powiedzieć  że nie ma czasu.  Nawet odleżyn pani Basia nie ma. A  jak krzyknie to zaraz przychodzą i czymś smarują.
Nie jest źle.
Nawet  jedzenie jest  dobre, chyba pani Basia  będzie tu do końca. No niechże będzie, tak widocznie miało być.
Nie jest źle.
Nie ma żalu i na nic nie czeka.
Tylko żyć pani Basia długo to już nie chce.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz