piątek, 1 listopada 2013

Basia
Myślę dzisiaj o Tobie Basiu.
Pamiętam.
Było już po świętach i po Nowym Roku. Świat nie zdołał się jeszcze otrząsnąć po zamachach z 11 września w Nowym Jorku, a Małysz jeszcze nie zdobył Pucharu Świata w Zakopanem.
Przyszłam do pracy podekscytowana. Zebrałam dobry materiał do nowego reportażu. Jak zwykle, miałam przy nim popracować sama, ale o każdym moim kroku byś wiedziała.jak zwykle życzliwa i rozsądna. Szczera i kompetentna, bo od lat związana z zawodem. No i tak bardzo lubiłyśmy się. Mimo różnic wieku i funkcji.
Przełożona- przyjaciółka
Przełożona- powierniczka
Tamtego dnia wszystko miałam zaplanowane. Gdy już będę gotowa, wspólnie nadamy szlify reportażowi o Pismaku. To będzie druga część, bo po latach wracam do bohatera.
Pamiętam. Nie dotarło do mnieże nie przyjdziesz do pracy. Że kilkanaście minut po tym jak telefonicznie składałyśmy sobie życzenia, wyszłaś z domu i już do niego nie wróciłaś. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tak już zostanie.
Nie docierało do nas, co mówili lekarze. To było absurdalne, tym bardziej, że medycyna poczyniła takie postępy! Tak przecież tłumaczyłam Twojej Mamie!
Na wieczny odpoczynek odprowadziliśmy Cię  miesiąc później.
Płakaliśmy wiele miesięcy.
Od rana mam do Ciebie tyle pytań…
Zapalam dla Ciebie świeczkę, Basiu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz