poniedziałek, 13 maja 2013


Oglądałam fotografie. W ubiegłym roku był bardzo gorący majowy weekend. Spotkaliśmy się  tydzień później. 

 Umarł człowiek

Umarł człowiek. Umarł zanim zainterweniowali najbliżsi.  Zanim znajomi zorientowali się jak źle jest i że będzie musiał umrzeć. Umarł zanim pojechał na pierwsze w tym sezonie narty, zanim odwiedził leśniczówkę, zanim zatańczyliśmy na imieninach i otworzyliśmy na pewnej działce kolejny sezon. Umarł choć wiedział że załatwiał dla mnie pewną sprawę i że ona wcale załatwiona nie jest. Przed tym umarł zanim wypił zamówioną nalewkę. Z pigwy. Zanim spotkał się z G., a przecież sam prosił o telefon. Umarł choć nie przywieźliśmy jeszcze drewna  do kominka, a zimy coraz bardziej srogie. Mnie została  maleńka filiżanka. Zanim umarł był koneserem .

 I był uśmiechnięty

 I zadowolony był

 I chętny do spotkań

 I nic nie wiedziałam

 Nie tylko ja. Dni mijają i nie tylko ja nie wiem. Byliśmy przecież tutaj gdy człowiek umierał. Jeszcze zanim targnął się na życie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz